Skip to main content


© The Gospo’s

Podróż Dookoła ŚwiataPodróżePorady

Dlaczego w podróż dookoła świata pojechałam bez przewodnika (i dlaczego Ty też powinieneś to zrobić chociaż raz)

By 10 maja, 20205 komentarzy
Dlaczego w podróż dookoła świata pojechałam bez przewodnika (i dlaczego Ty też powinieneś to zrobić chociaż raz)

Przed wyjazdem w podróż dookoła świata nie przeczytałam ani jednego przewodnika. Zupełnie świadomie odrzuciłam je w kąt. Ale nie dlatego, że są do dupy… 

Przewodnik to, zgodnie z definicją Słownika Języka Polskiego, książka podająca wiadomości z historii, geografii danego regionu i zawierająca informacje praktyczne. Na zdrowy rozum – każdy powinien przestudiować taki i zabrać go ze sobą wyjeżdżając na wakacje.

Ruszając w podróż dookoła świata i nie przeczytałam w całości żadnego i żadnego też ze sobą nie zabrałam. Czytanie przewodników po prostu mi nie podchodziło; rzadko który był przejrzysty, a prawie każdy – sugestywny. Szybko zorientowałam się, że zdobywanie tej skądinąd cennej wiedzy w nich zawartej, zaczyna mnie na coś ukierunkowywać i zdradzać tajemnice, których nie chciałam jeszcze znać. Książki kartkowałam więc szybko i odkładałam na półkę. W artykułach i blogach szperałam pobieżnie. W efekcie – byłam totalnie nieprzygotowana. Ale zrobiłam to zupełnie świadomie.

Czemu? Nie – nie uważam, że przewodniki są do dupy, bo przy innych wyjazdach zaglądam do nich częściej i niektóre są genialne. Chociaż przyznam, że przewrotnie wolę je czytać po powrocie, a fanką sławnego „LP” nie jestem.

I nie – nie jestem totalną ignorantką, nie mającą szacunku do innych kultur. Jestem osobą o otwartym umyśle, zawsze i wszędzie starającą się poszerzać swoją wiedzę w różnych dzidzinach, która zawsze stara się zachować taktownie, nawet jeśli nie wiem co „taktownie” znaczy tam, gdzie jest.  Nie uważam, że „wpadki” w różnych dziedzinach to zupełna katastrofa – uczenie się na błędach i mówienie „przepraszam”, gdy zrobi się coś nie tak, to składowe życia.

W podróż dookoła świata pojechałam bez przewodnika, bo…

 

Bo są ludzie, których trzeba spotkać i miejsca, które można zobaczyć.

 

Ta myśl przyświecała mi od samego początku. Moja samotna, kilkumiesięczna wyprawa to była podróż do ludzi i najzwyczajniej – nie obchodziły mnie znajdujące się po drodze atrakcje. A o czym można poczytać w przewodnikach? Przede wszystkim właśnie o tych miejscach, które po drodze obowiązkowo trzeba zobaczyć!

Możecie mi wierzyć, albo nie, ale tak właśnie było – nie miałam listy „naj” i punktów na trasie, które koniecznie musiałam odhaczyć. Absolutnie nie chodzi o to, że omijałam je szerokim łukiem, bo uważam, że tylko hucznie zwana „podróż poza szlakiem”, jest podróżą prawdziwą. Nie.

Zbiegiem przypadków, dzięki poznanym w drodze ludziom, wylądowałam w wielu tych sławnych miejscach, które znajdują się właśnie na przewodnikowych listach. I wiecie co? Oglądanie ich, często bardzo turystycznych zakamarków, to zazwyczaj była czysta przyjemność. Nieplanowana.

W podróż dookoła świata wyjechałam z niezapisaną nawet ołówkiem kartą, bez nastawiania się na to, co mnie czeka i z głową otwartą na to, co wydarzy się po drodze. Wyjechałam poznawać ludzi i zobaczyć świat ich oczami.

Udało się.

Nie namawiam Was, żebyście wyrzucili przewodniki do kosza (o nie!), ale namawiam Was, żebyście przynajmniej raz wyjechali w ciemno. Bez planu, bez wiedzy, popełniając błędy i ucząc się po drodze. Namawiam Was, żebyście wyjechali do ludzi…

Bo są ludzie, których musicie spotkać, żebyście trafili w miejsca, które musicie zobaczyć.

5 komentarzy

  • Magdalena pisze:

    Trafiłam przypadkiem i mimo że rano wstaje nadal siedze przed komputerem. Dziekuje za praktyczne rady, w przeciwienstwie do innych podróżników (oczywiście uogólniam ale w wiekszosci tak jest) nie opisujesz tylko jak fajnie bylo tu czy tam albo jakie fajne byly przygody tylko dajesz pomoc w postaci ogromu informacji jakie sa mozliwosci, bo wielu ludzi marzy o takiej podrózy tylko nie wie ani od czego zaczać ani ile tak naprawdę na to potrzebuje. Osobiscie marze o Ameryce Południowej ale w sumie z jednej strony od czego zaczac bo podróż z dzieckiem musi być jednak przemyślana a z drugiej trochę lęk no bo sam i do tego nie znając hiszpańskiego.

    • Julia Raczko pisze:

      Cześć Magdo. Cieszę się ogromnie, że tu zajrzałaś i jeszcze bardziej, że Ci się podoba. Dziękuję za wszystkie miłe słowa. Myślę, że strach jest tylko w naszych głowach. Oczywiście, że z maluchem trzeba wszystko lepiej zaplanować, ale można! Da się! Trzeba tylko mocno chcieć. Daj znać, jak mogę jakoś pomóc.

  • Dorota pisze:

    Ja nie przygotowuję się zupełnie jeśli jadę w odwiedziny do swoich zagranicznych znajomych 😉 W tym roku pojechałam odwiedzić przyjaciela w Alzacji, najfajniejszą rzeczą w zwiedzaniu jest dać się oprowadzać komuś lokalnemu, słuchać tego, co mają do powiedzenia o swoich okolicach. Ale jak jadę gdzieś sama, to jednak się przygotowuję. Mimo tego jestem otwarta na nowe, lokalne znajomości i z równą fascynacją słucham historii o ich miejscu na ziemi 🙂
    Z przyjemnością zawsze oglądam Wasze zdjęcia z Australii, dzięki że zabieracie nas na wycieczki po tym pieknym kraju 🙂
    Pozdrawiam!

  • Ivon pisze:

    Kazdy ma swoja metode…jak przygotowywalam sie do podrozy po USA w szerz to czytalam, ogladalam i marzylam zeby JUZ!a potem porownywalam to co prawdziwie z tym co mialam zakodowane z przewodnikow…czasem rozczarowanie a czasem wow!ze to jednak nie fotomontaz, ze prawda! Mysle jednak ze szkoda by bylo byc gdzies blisko czegos mega i to ominac…/tak wlasnie wielu omija jezioro pryzmatyczne w USA i Canion Brice/.lepiej wiedziec i swiadomie odpuscic:)

  • Podziwiam Cię, że pojechałaś w podróż bez przygotowania. Rozumiem Twoje przesłanki i przekonuje mnie Twoje myślenie, ale podziwiam, że miałaś tyle odwagi, żeby nie czytając o kulturze, tradycji itd. wyjechać na obczyznę.
    Ja nawet przez wycieczką do Włoch przewertowałam tonę książek (chociaż z innych powodów, bo mnie cieszy bardzo ten moment przygotowania do wyjazdu – czytania książek, przewodników, oglądania najpierw z perspektywy innych, tego co potem zobaczę na własne oczy).
    Ale post ciekawy i inspirujący. 🙂
    Pozdrawiam!

Leave a Reply