Zgodnie stwierdzamy, że rok 2013 był bardzo dobrym rokiem, pełnym gorących uczuć, wycieczek w nieznane, cudownych spotkań i wielu wspaniałych momentów. To był zdecydowanie nasz rok i z wielką przyjemnością go podsumowaliśmy, dla Was i dla siebie też. W wielkim skrócie rok 2013 to: 8 odwiedzonych krajów, 30 zwiedzonych miast plus kilkadziesiąt zaliczonych przejazdem, 7 długich samochodowych wycieczek plus kilkanaście jednodniowych, 14 długich lotów plus kilkanaście krajowych, 1 spadająca gwiazda, 2 podróże promem, 1 rejs jachtem, 2 wycieczki kamperem za dolara, 3 wesela, 1 wyhodowany pomidor, 1 uściśnięty koala.. A zresztą – przeczytajcie, co się u nas działo przez ostatnie 12 miesięcy.
Styczeń
Styczeń był miesiącem miłości i podróży kamperem za dolara. W styczniu najwięcej się działo. Zaczęło się od Sylwestra na plaży w Melbourne, gwiazdy spadającej z australijskiego nieba i nieśmiało wypowiedzianego w myślach życzenia. Skończyło się zmianą planów i powrotem z Nowej Zelandii do Australii. Powód był prosty – pojawiła się silna więź międzyludzka między Julią i Samem, zwana miłością. Jakie miejsca udało nam się zobaczyć w styczniu? Na początek spędziłam sama kilka dni w bajecznie położonym Queenstown w NZ, które zachwyca w każdej sekundzie krajobrazami, jedzeniem i atmosferą. Potem była wycieczka na Millford Sounds, czyli nowozelandzkie fiordy i był śnieg na szczytach gór w środku lata. A potem to byliśmy już we dwójkę – przejechaliśmy z nieco mrocznego Christchurch, przez lazurową Kaikoorę, aż nad magiczne jezioro Taupo, żeby na koniec wsiąść razem w samolot i polecieć do Brisbane. W Australii zaczęliśmy od jednodniowej wycieczki na Sunshine Coast do Noosa, a potem ruszyliśmy na road trip przez Tasmanię i było fantastycznie pod każdym względem! Tak, to był zdecydowanie dobry początek roku. Nieźle się zapowiada, co?
Linki do styczniowych opowieści:
Sylwester w Melbourne i spadające gwiazdy
Luty
W lutym było dużo sprzecznych uczuć i przeżyć. Z jednej strony były łzy i tęsknota, z drugiej duchowe doznania na Machu Picchu. Pożegnaliśmy się z pękającymi sercami i bez planu na to, kiedy znowu się spotkamy, ale wiedziałam że muszę dokończyć moją podróż dookoła świata, i że wszystko dobrze się ułoży. Zaczęłam od kilku dni w Auckland w NZ. Następnie wylądowałam na Tahiti w Polinezji Francuskiej, które rozczarowało mnie pogodą. Lało, jak nie wiem! W poszukiwaniu słońca ruszyłam na pobliską Morreę i znalazłam to, czego szukałam – lenistwo w samotności, z płaszczkami przypływającymi do brzegu. I mimo wszystko wtedy było mi tam źle, ale dziś mogłabym tam wrócić. Dalej poleciałam na drugą stronę oceanu, do Chile. To były ekspresowe odwiedziny w Santiago i kolorowym Valparaiso, bo przez zasiedzenie w Australii trochę mi się spieszyło do Peru. No i stało się. Znowu się zakochałam, bo Lima to jedno z najwspanialszych miast na świecie, a na opisanie Cusco i Świętej Doliny Inków brakuje mi słów. Spotkanie z własnymi myślami na szczycie Machu Picchu zapamiętam do końca życia.
Linki do lutowych opowieści:
Marzec
Marzec obfitował w cudowne spotkania i dużą ilość alkoholu. Najpierw był Kuba w towarzystwie mojej najlepszej przyjaciółki, Anety. Hektolitry wypitego rumu, spacery w nieznane ulicami rozpadającej się, przepięknej Hawany i samochodowa wycieczka przez Cienfuegos do Trinidadu z przygodami, a na koniec mojito i plażowanie pod palmą z drugą z moich przyjaciółek, Kasią. Życie jest piękne! Po Kubie przyszedł czas na ostatni z przystanków w mojej podróży dookoła świata – Meksyk, Meksyk z wielką dawką miłości. Po Meksyku podróżowaliśmy razem, Sam i ja. Przejechaliśmy autem z Mexico City, przez miasto Puebla, aż do stanu Oaxaca, a wszystko zapijaliśmy najlepszą w świecie tequilą. Mniam! I lepsza była ta tequila niż meksykańskie żarcie. Na koniec tej całej wycieczki, tuż przed powrotem do domu, spiekłam się na raka w Cancun.
Linki do marcowych opowieści:
Mexico City po raz pierwszy, Meksyk
Road Trip Mexico City – Oaxaca
Kwiecień
W kwietniu, po pół roku nieobecności, wróciłam do Polski. Nikt się mnie nie spodziewał, więc była niespodzianka. Ale niespodzianka czekała też na mnie… Niespodzianka w postaci śniegu! Przez miesiące skutecznie uciekałam przed zimą, ale ta skubana cierpliwie na mnie czekała i trochę przymroziła mi tyłek. Kwiecień był miesiącem satysfakcji i radości ze spełnionych marzeń. Był też miesiącem wzruszających spotkań i miesiącem przedstawienia Sama jego potencjalnym teściom. Tadam! Przy okazji pobytu w Polsce wyskoczyliśmy też na weekend do Wrocławia i poskakaliśmy przez mur berliński w pobliskiej wsi. W końcu ile można siedzieć w jednym miejscu?
Maj
Czy hasło: przeprowadzka do Australii wystarczy, żeby opisać ważność tego miesiąca i ilość rozterek w mojej głowie? Mam nadzieję, że tak. W maju była więc przeprowadzka na tzw. okres próbny, ale były też wycieczki po Australii. Na kilka dni wyskoczyliśmy do Adelajdy i powłóczyliśmy się po tamtejszych winnicach. Klimat był iście jesienny, ale mimo że padało – było pięknie.
Czerwiec
Hmmm? Co się działo w czerwcu…? A, już wiem. W czerwcu wybraliśmy się na wcale nie taki mały road trip, bo wciągu 5 dni przejechaliśmy ponad 3000 km! Byliśmy w górach, w Bright, w stanie Victoria. Sam wyżywał się na motocyklu w pobliskich lasach, a ja spacerowałam, czując się trochę jakbym była gdzieś w Europie. Bright zimą jest urocze i przypomina trochę austryjackie miasteczka, tylko śniegu brak. W końcu jednak i śnieg znaleźliśmy, a to wszystko na górze Hotham.
Lipiec
W lipcu oddaliśmy się pracom remontowym, więc naszą główną rozrywką było ganianie się po domu z pędzlami i młotkami. Znalazł się jednak czas na weekend w Nowej Zelandii. Poleciałam w odwiedziny do moich dwóch koleżanek w Auckland i utwierdziłam się w przekonaniu, że bardzo lubię to miasto.
Sierpień
Sierpień był wspaniały! Zaczęliśmy od spędzenia kilku dni w Palm Cove na północy Queensland. Palmy, plaża, słońce – bosko. No a potem przyszedł czas na Polskę!!! Załapaliśmy się na Restaurant Day w Milanówku, w nietypowym “garażu” mojego taty. Pożeglowaliśmy też co nieco po Mazurach w towarzystwie mojej siostry i szwagra. Dla Sama był to pierwszy raz na polskich jeziorach, więc zachwytom nie było końca. Nie mogło zabraknąć też uroków Warszawy, a pobyt w Polsce zakończyliśmy weselem naszych przyjaciół, Sylwii i Piotrka. Szkoda było wyjeżdżać, ale po okresie próbnym zapadała decyzja o wyprowadzce do Australii na dłużej.
Wrzesień
Na dobry początek spędziliśmy kilka dni w Melbourne. Resztę miesiąca spędziliśmy odkrywając okolice Brisbane. Wybraliśmy się na jednodniową wycieczkę na wspaniałą wyspę Bribie, która jest godzinę drogi od naszego domu. Zachód słońca w towarzystwie pary zakochanych pelikanów był jednym z najbardziej romantycznych wieczorów tego roku. Innego dnia umówiliśmy się na spotkanie z Tweetim i kaczorem Daffy, więc jeden z weekendów spędziliśmy w parku rozrywki Movie World, na Gold Coast. W drodze powrotnej zaliczyliśmy górę Tamborine z zapierającymi dech w piersi widokami na zieloną okolicę. Widoki były też wspaniałe z góry Coot-tha, gdzie poniosło nas w pewne burzowe popołudnie.
Linki do wrześniowych opowieści:
Październik
W październiku siedzieliśmy w domu, a miesiąc upłynął pod hasłem “wiza”. Uzupełniliśmy pół kilo dokumentów, a w ramach rozrywki spacerowaliśmy nad oceanem w Shorncliffe, koło naszego domu. No dobra, przyznam się – pod koniec miesiąca wyjechaliśmy na kilka dni do Byron Bay. Zaliczyliśmy cudowny road trip przez Nimbin, lasy deszczowe i górę Warning. Był kemping i kangury, i wspaniałe widoki z najbardziej wysuniętego na wschód punktu Australii.
Linki do październikowych opowieści:
Listopad
Miesiąc zaczęłam w gościach u Magdy, Bartka i Vincenta w Melbourne, a potem my mieliśmy gości w Brisbane. Wpadli do nas Ania i Arek, czyli duet Hapakuna. Razem pojechaliśmy w Glass House Mountains i na market Eumundi koło Noosa. Pobyczyliśmy się też trochę na plaży w Coolum, na Sunshine Coast i razem pozwiedzaliśmy Brisbane. W listopadzie przyjrzeliśmy się też bliżej samolotom. Fajnie tak sobie posiedzieć w Qantas‘owym silniku… Po raz drugi zaliczyliśmy też z Samem wycieczkę na Bribie Island i były delfiny! Ale najważniejsze zostawiłam na koniec – byliśmy u koali w Loan Pine Koala Sanctuary! To była najfajniejsza niespodzianka, jaką ktoś mi kiedykolwiek zrobił, tylko powstał pewien kłopot… Od kiedy uścisnęłam koalę, to niczego bardziej nie pragnę, niż mieć swoją własną na drzewie w ogrodzie!
Linki do listopadowych opowieści:
Loan Pine Koala Sanctuary, Australia
Bribie Island i delfiny, Australia
Grudzień
Grudzień zaczęliśmy od weekendu w Sydney. Symbolicznie wróciłam tam dokładnie po roku. Było spotkanie z Klaudią i Peterem, polski market w Darling Harbour i leniwe przedpołudnie na plaży w Manly. Potem odwiedziła nas ekipa Busem przez świat i wspólnie połaziliśmy po Brisbane. W odwiedzinach był też Tomek, mój kumpel z którym poznałam się w Peru, a ostatnio była Pojechana Ola i Pojechany Tomek, którzy właśnie zaczęli swoją podróż przez Australię. Mogę śmiało stwierdzić, że dziś jesteśmy już ekspertami w wycieczkach po mieście i okolicy 🙂 Za nami są też pierwsze wspólne Święta i świąteczne barbecue na plaży w pobliskim Scarborough. A żeby rok zakończyć z przytupem, pojechaliśmy dziś na spacer w Surfers Paradise i na kawę do Clevelend.
Linki do grudniowych opowieści:
Polski Festiwal, Sydney, Australia
Busem przez świat w odwiedzinach, Australia
Pojechana w odwiedzinach, Australia
Ale zaraz… Zostało jeszcze przecież kilka dni do nowego roku, a my wciąż nie mamy planów na Sylwestra. Hmm, gdzie by tu pojechać…?
Powyższa lista daje nam światełko nadziei na spełnienie marzeń w 2014 rok. Oto one -> Marzenia do spełnienia w 2014 roku
Wspaniały rok! Pod wszystkimi względami 🙂
W 2013 także relokowałam, lecz do Finlandii (aktualnie przeżywam swoją pierwszą fińską zimę i powiem, że nie dziwię się, że ludzie popadają przez nią w depresję). Odwiedziłam mniej krajów niż Ty, ale i tak super 😉 No i… wzięłam ślub!
Mam nadzieję, że 2014 przyniesie Ci wiele szczęścia i podróży! Chętnie poczytam! 🙂
Pozdrawiam!
Finlandia! Cudownie. Możemy Cię odwiedzić :)? Nie chodzi o ilość Justyna, tylko o jakoś więc ślubem wygrywasz 😉 GRATULACJE!!!!
Wow! Piekny rok mieliscie 🙂 Oby nowy rok byl jeszcze lepszy! Pozdrawiam
Dziękujemy dziękujemy i też życzymy spełnienia marzeń w Nowym Roku!
Jestem pod wrażeniem odwagi, pomysłu na życie, sił do realizacji. Mi się marzy taka podróż, ale nie wiem czy podjęłabym się samotnego przemierzania takich odległości. Ameryka Południowa jest od dawna na mojej liście 🙂 Jeszcze nie wiem jak ugryźć temat, ale mam nadziję na wykiełkowanie w mojej głowie jakiegoś super pomysłu. Ewentualnie pozostaje liczyć na odkrycie jakiejść żyły złota, wtedy realizacja marzeń stałaby się dziecinnie prosta. Coś mi się jednak wydaje, że muszę solidnie popracować nad opcją nr 1 🙂
Pozdrawiam i wszystkigo dobrego w Nowym Roku 🙂
I Tobie też Magda najlepszego 🙂 A co do samotnej podróży – nie wiesz do póki nie spróbujesz!
Może się kiedyś odważę. Z taką podróżą po Europie nie miałabym większego problemu, trochę by mnie przerażała perspektywa dalszej samotnej wyprawy. Póki co mieszkam jeszcze przez jakiś czas w Hiszpanii, więc cieszę się tym krajem 🙂 A marzy mi się trochę zakątków, m. in. Ameryka Południowa czy Afryka 😉 Kto wie …
Jakbym mieszkała w Hiszpani, to nie wiem czy bym chciała gdzieś wyjeżdżać. Barcelona to zdecydowanie moje miasto. Kocham je od pierwszego wejrzenia!!! A jeśli pojedziesz to Ameryki Płd. będziesz zachwycona. Gwarantuję.
Muszę zapytać, bo cały czas widzę taką sielankę u was 😉 czy oboje pracujecie?
okradamy banki, ale tylko raz w miesiącu… 😉
Ej, wciągnijcie mnie w plan 😉
🙂
Myślę, że punkt “być taką parą, aby każdy zazdrościł” z poprzedniego wpisu macie już zaliczony 🙂
mówisz ;)?
Owszem – zaliczone w 100% 🙂
Super! Wspaniały mieliście rok. Zabieram się za czytanie poszczególnych opowieści – szczególnie tych z NZ, bo mam zaległości w tym temacie 😉 Queenstown nas również bardzo urzekło…
Życzymy Wam, aby 2014 rok był równie ciekawy, emocjonujący i piękny!
Fajnie i też Wam życzymy smacznego 2014 🙂 Jakie podróżnicze plany na kolejny rok?
Dzięki! 🙂 Póki co planów konkretnych nie mamy, ale nigdy nie wiadomo, kiedy ten stan rzeczy ulegnie zmianie, bo pomysłów i marzeń jest cała masa 😉
Piekny byl Wasz 2013! Oby 2014 byl jeszcze piekniejszy i bogatszy w nowe miejsca!
Wystarczy, jak będzie prawie taki sam 😉 Dzięki i nawzajem – najlepszego w Nowym roku!