Całe szczęście, że udało mi się dorwać waszą książkę, bo w Polsce, (albo przynajmniej w Krakowie) ciężko znaleźć jakiekolwiek przewodniki po Australii… Wybieramy się z narzeczonym na nieplanowaną podróż przedślubną połączoną z obowiązkami służbowymi – jeden z nielicznych plusów faceta – pracoholika – naukowca, to zagraniczne konferencje na które przynajmniej na razie chętnie mnie zabiera 🙂
Problem polega na tym, że wylot mamy zaplanowany już na 29.04.17, powrót 17.05.17 a my jeszcze w powijakach :O Tyle pięknych miejsc, które skrupulatnie podkreślałam sobie w Twojej książce, a tak mało czasu ( i pieniędzy:P ) żeby wszystko zobaczyć 🙂
Debata wciąż trwa: latać? pożyczać auto? skorzystać z “relokacji”? Spać w hotelach? w aucie? porywać się z motyką na słońce i w tak krótkim czasie zwiedzić wschodnie wybrzeże od Cairns po Melbourne, czy odpuścić Rafę Koralową i skrócić trasę zaczynając od Brisbane?
Jedyne co wiemy, to że zaczynamy w Melbourne i tam musimy skończyć swoją przygodę – to miejsce konferencji.
Pytań tak dużo, czasu niewiele…. A tu jeszcze ślub w sylwestra, jak to wszystko ogarnąć? Jeszcze nie wiem 🙂 Jedno jest pewne – to będzie przełomowy rok w naszym życiu 🙂
Jakieś złote rady, kop na szczęście czy co tam innego się w Australii daje ? 🙂
Gratuluję!!! Super!!! Przyznam się, że czerpię siłę z faktu, że są na świecie ludzie, którzy spełniają się i żyją dzięki realizacji swoich marzeń 🙂 Gratuluję pisarskiej pasji!!! Wprawdzie, dopiero zaczynam lekturę Twoich książek, ale wygląda na to, że można będzie przyjemnie zagłębić się w ich treści 😀
Dobry wieczór Pani Julio, a może raczej Julio 🙂
Mamy znajomych w Melbourne i planujemy ich w przyszłości odwiedzić. Dla inspiracji dostałem w prezencie Twoją książkę o podróżach przez Antypody. Świetny dziennik, a zaraz dobry przewodnik. Czuje się jakbym sam odwiedzał wspomniane miejsca.
Podziwiam i gratuluje odwagi !!
Ale tak czytając tą historie, czy czujesz się szczęśliwa (spełniona) w tym wszystkim? Wybacz osobiste pytanie, ale sam kiedyś miałem podobny dylemat .No i jakby nie było zdradzasz nam, sporą część siebie.
Oczywiście wiem, że to kompletnie inny kraj. Tak jak pisałaś, raczej szczątkowo ukazywany w naszych mediach.
Nie jestem fanem blogów, ale miło tu zaglądać, tym bardziej, że i ja jestem fanem podróży. Może nie tak orientalnych ale za to fajnie czasami przysiąść nad taką lekturą i przybliżyć sobie kawałek świata.
Pozdrawiam serdecznie i życzę jeszcze wielu wojaży!!
Cześć Robert! Czuję się szczęśliwa, ale nie wiem czy to kwestia Australii. Nie wiem, czy miejsca dają nam szczęście… Ale lubię Australię. Czasem 😉 Cieszę się, że Ci się tutaj spodobało! Pozdrowienia z Brisbane.
Witam Julia, w tej chwili cie znalazlam szukajac ratunku. Jestem pierwszy raz na Bali, bardzo duzo sobie obiecywala ze spedze wspanialy urlop i… tak jak piszesz… Szok!
Bungalow w internecie, wynajety przez Booking wydawal sie wrecz fantastyczny. Przyjechalam dosyc pozno i bardzo zmeczona i co? Przywitalo mnie kilka karaluchow w pokoju i won stechlizny. Nie mialam ani sily ani ochoty szukac hotelu o 23.30 w nocy. Noc przezylam. Rano poprosilam by pokoj wysprzatano no i wysprzatano lecz to nie jest moje “wysprzaranie” Nie bede opisywac, jak to wygladalo. Jest piekny basen, gdzie woda nie jest zmieniana ani nawet dolewana plywaja liscie brud. Jestem tu drugi dzien, w Ubud i wlasnie szukalam kogos, kto by mi poradzil, gdzie sie przeniesc, bo tu nie wytrzymam dlugo. Na prosbe by mi dano cos na insekty, usmiechano sie szeroko i milo oraz cos dlugo ze smiechem opowiadano miedzy soba. Boje sie zamawiac znowu cos przez internet, by nie trafic podobnie. Mialam zamiar zostac tu miesiac, mam bilet do Singapuru a 3.3.2017 lecz nie wiem co zrobie. Na razie szukam lepszego hotelu.
Przepraszam, ze sie rozpisalam, lecz jestem zdesperowana. Objechalam pol swiata, lecz z czyms takim sie nie spotkalam.
Pozdrawiam
Halina
Dzień dobry Julciu i Samie! Pierwszy kontakt z iPadem po powrocie do domu-to Twój blog.Jak miło! Serdecznie całuję i pozdrawiam australijską dziewczynkę!D.S.
Hej,Julciu!Wspomniałaś o bardzo udanym pobycie w kinie na nowym filmie R.Curtisa;zgadzam się,jego filmy są cudownie słodko-gorzkie.Mój ulubiony?”To właśnie miłość” z Hugh Grantem.Serdecznie pozdrawiam cały czas ciesząc się,że tak miło sobie żyjesz!ciotka Danuta
Jestem po lekturze z przemiłej relacji o udanym wypieku i o niedzielnej wycieczce zakończonej kontemplacją zachodzącego słońca w towarzystwie pary pelikanów.Serdecznie pozdrawiam i czekam na więcej takich opisów:ciekawych,radosnych,pełnych entuzjazmu i szczęścia!
Dobrze,że się wreszcie odezwalaś kochana Julciu.Blog z Limy,a Ty już jesteś szalona dziewczyno na Kubie.Mam zadyszkę z Twojego powodu i długo będziemy teraz,Twoi czytelnicy,czekać na relację z dalszej podróży Hm…….wiadomo,Całuję.ciotka D.S.
Kochanie, czytam wszystko na bieżąco i tak mi dobrze. Cieszę się Twoim szczęściem i radością, którą wyraża każde słowo, a spotkania ludzi są niebywale ciekawe. Musisz o tym napisać……….
Ty Szczęściaro,chyba w czepku urodzona!Dziękuję,że mogę moje stare,romantyczne serce nieco ogrzać Twoją MIŁOŚCIĄ!!!!!!Jak subtelnie i naturalnie dzielisz się z nami,Twoimi wiernymi fanami-uczuciem ogromnym;namiętnym,a jednocześnie niewinnym.W opisie Twojej miłości jest tyle cudownych odcieni,że jestem pod wrażeniem dużego talentu narracyjnego.Ad rem-Danny musi być nietuzinkowym mężczyzną,że tak Ci bosko zakręcił w ślicznej główce????!!!!!!! Całuję i cieszę się Twoim szczęściem.Ciotka Danuta
Moja Ty Wędrowniczo kochana!!!!!!!Nareszcie mogę przeczytać i nasycić się Twoimi, Julciu opowieściami o pięknej naturze i o pięknych,przyjaznych ludziach spotykanych przez Ciebie,szczęściaro!!!!!! Twoja narracja jest tak interesująca,nasycona szczegółami,dowcipna i refleksyjne pogłębiona,że zaryzykuję i postawię tezę o Twoim reporterskim talencie.Serdecznie ściskam i cium,cium “Zdolniacho”.ciotka Danuta
Julciu!Piękny tekst napisałaś i ta interesująca ikonografia np.Ty,Twoja znajoma,a za Wami prawdziwy/!/kangur.Moja ciocina rada-przed dalszą podróżą skonsultuj się jeszcze raz z lekarzem,proszę! Serdecznie pozdrawiamy i czekamy na cdn.o cudach świata i o ciekawych ludziach spotykanych w tej podróży.Ciotka Danuta,namiętnia czytelniczka Twojego bloga
Julio, jestes wspaniala,nam nadzieje ze zostaniesz Wielka Podrozniczka, i bedziesz nam wszystko opisywac,…… à napewno coniektorzy z nas popedza Twoim szlakiem….caluski z zimnego Sztokholmu przesyla ewa
czytam i muszę stwierdzić, że czuje jakbym czytała współczesną powieść przygodową, która w dodatku jest w trakcie powstawania. Czekam na relacje z Ameryki Łacińskiej, jestem ciekawa jakie zrobi na Tobie wrażenie. Powodzenia i jak najwięcej radości!
Fajnie się czyta, śledzę Twoją podróż i odwagę. Podziwiam. Wybieramy się z mężem i znajomymi w styczniu do Taj i Kambo na własną rękę, Twoje wskazówki są super, czekam na więcej
Pobyłam z Tobą przez chwilkę, tyle by przeczytać dzisiejszy blog mój ty “karaluszku” z gazem pieprzowym na robale i czekam na cd.nastąpi.Całujemy-wujostwo
Hej,
życzę radości z każdego dnia tej podróży, z odkrywania świata i samej siebie..
oto marzenie wielu ludzi, trzeba tylko czasem odrobinę odwagi żeby je zrealizować…
pozdrawiam
Bożenka
Całe szczęście, że udało mi się dorwać waszą książkę, bo w Polsce, (albo przynajmniej w Krakowie) ciężko znaleźć jakiekolwiek przewodniki po Australii… Wybieramy się z narzeczonym na nieplanowaną podróż przedślubną połączoną z obowiązkami służbowymi – jeden z nielicznych plusów faceta – pracoholika – naukowca, to zagraniczne konferencje na które przynajmniej na razie chętnie mnie zabiera 🙂
Problem polega na tym, że wylot mamy zaplanowany już na 29.04.17, powrót 17.05.17 a my jeszcze w powijakach :O Tyle pięknych miejsc, które skrupulatnie podkreślałam sobie w Twojej książce, a tak mało czasu ( i pieniędzy:P ) żeby wszystko zobaczyć 🙂
Debata wciąż trwa: latać? pożyczać auto? skorzystać z “relokacji”? Spać w hotelach? w aucie? porywać się z motyką na słońce i w tak krótkim czasie zwiedzić wschodnie wybrzeże od Cairns po Melbourne, czy odpuścić Rafę Koralową i skrócić trasę zaczynając od Brisbane?
Jedyne co wiemy, to że zaczynamy w Melbourne i tam musimy skończyć swoją przygodę – to miejsce konferencji.
Pytań tak dużo, czasu niewiele…. A tu jeszcze ślub w sylwestra, jak to wszystko ogarnąć? Jeszcze nie wiem 🙂 Jedno jest pewne – to będzie przełomowy rok w naszym życiu 🙂
Jakieś złote rady, kop na szczęście czy co tam innego się w Australii daje ? 🙂
Gratuluję!!! Super!!! Przyznam się, że czerpię siłę z faktu, że są na świecie ludzie, którzy spełniają się i żyją dzięki realizacji swoich marzeń 🙂 Gratuluję pisarskiej pasji!!! Wprawdzie, dopiero zaczynam lekturę Twoich książek, ale wygląda na to, że można będzie przyjemnie zagłębić się w ich treści 😀
Dobry wieczór Pani Julio, a może raczej Julio 🙂
Mamy znajomych w Melbourne i planujemy ich w przyszłości odwiedzić. Dla inspiracji dostałem w prezencie Twoją książkę o podróżach przez Antypody. Świetny dziennik, a zaraz dobry przewodnik. Czuje się jakbym sam odwiedzał wspomniane miejsca.
Podziwiam i gratuluje odwagi !!
Ale tak czytając tą historie, czy czujesz się szczęśliwa (spełniona) w tym wszystkim? Wybacz osobiste pytanie, ale sam kiedyś miałem podobny dylemat .No i jakby nie było zdradzasz nam, sporą część siebie.
Oczywiście wiem, że to kompletnie inny kraj. Tak jak pisałaś, raczej szczątkowo ukazywany w naszych mediach.
Nie jestem fanem blogów, ale miło tu zaglądać, tym bardziej, że i ja jestem fanem podróży. Może nie tak orientalnych ale za to fajnie czasami przysiąść nad taką lekturą i przybliżyć sobie kawałek świata.
Pozdrawiam serdecznie i życzę jeszcze wielu wojaży!!
Cześć Robert! Czuję się szczęśliwa, ale nie wiem czy to kwestia Australii. Nie wiem, czy miejsca dają nam szczęście… Ale lubię Australię. Czasem 😉 Cieszę się, że Ci się tutaj spodobało! Pozdrowienia z Brisbane.
Witam Julia, w tej chwili cie znalazlam szukajac ratunku. Jestem pierwszy raz na Bali, bardzo duzo sobie obiecywala ze spedze wspanialy urlop i… tak jak piszesz… Szok!
Bungalow w internecie, wynajety przez Booking wydawal sie wrecz fantastyczny. Przyjechalam dosyc pozno i bardzo zmeczona i co? Przywitalo mnie kilka karaluchow w pokoju i won stechlizny. Nie mialam ani sily ani ochoty szukac hotelu o 23.30 w nocy. Noc przezylam. Rano poprosilam by pokoj wysprzatano no i wysprzatano lecz to nie jest moje “wysprzaranie” Nie bede opisywac, jak to wygladalo. Jest piekny basen, gdzie woda nie jest zmieniana ani nawet dolewana plywaja liscie brud. Jestem tu drugi dzien, w Ubud i wlasnie szukalam kogos, kto by mi poradzil, gdzie sie przeniesc, bo tu nie wytrzymam dlugo. Na prosbe by mi dano cos na insekty, usmiechano sie szeroko i milo oraz cos dlugo ze smiechem opowiadano miedzy soba. Boje sie zamawiac znowu cos przez internet, by nie trafic podobnie. Mialam zamiar zostac tu miesiac, mam bilet do Singapuru a 3.3.2017 lecz nie wiem co zrobie. Na razie szukam lepszego hotelu.
Przepraszam, ze sie rozpisalam, lecz jestem zdesperowana. Objechalam pol swiata, lecz z czyms takim sie nie spotkalam.
Pozdrawiam
Halina
Cześć Halina! Mam nadzieję, że znalzałaś jakieś przyjemnie miejsce i udało Ci się wewakuwować z balijskiej opresji!
Dzień dobry Julciu i Samie! Pierwszy kontakt z iPadem po powrocie do domu-to Twój blog.Jak miło! Serdecznie całuję i pozdrawiam australijską dziewczynkę!D.S.
Serdeczne gratulacje od ciotki-miniglobtroterki.
dziękuję 🙂
Pierwsze,ale nie ostatnie uściski w Nowym 2014 Roku od “ujostwa”z JG.
I nawzajem!!! Bardzo dziękujemy i całujemy!!!!
To najważniejsze masz na wyciągnięcie ręki 24 h,resztę marzeń zrealizujesz wcześniej, czy pózniej…..znając Cię- wcześniej.Pozdrawiam D.S.
Hej,Julciu!Wspomniałaś o bardzo udanym pobycie w kinie na nowym filmie R.Curtisa;zgadzam się,jego filmy są cudownie słodko-gorzkie.Mój ulubiony?”To właśnie miłość” z Hugh Grantem.Serdecznie pozdrawiam cały czas ciesząc się,że tak miło sobie żyjesz!ciotka Danuta
to prawda, dawno nie byłam na takim fajnym filmie…
Nie zasypiasz gruszek w popiele i dobrze,pomysł z fotograficznym kolekcjonowaniem skrzynek na listy jest tego najlepszym dowodem.Uściski.ciotka Danuta
Jestem po lekturze z przemiłej relacji o udanym wypieku i o niedzielnej wycieczce zakończonej kontemplacją zachodzącego słońca w towarzystwie pary pelikanów.Serdecznie pozdrawiam i czekam na więcej takich opisów:ciekawych,radosnych,pełnych entuzjazmu i szczęścia!
A my zachęcamy do wypróbowania przepisu 🙂
Dobrze,że się wreszcie odezwalaś kochana Julciu.Blog z Limy,a Ty już jesteś szalona dziewczyno na Kubie.Mam zadyszkę z Twojego powodu i długo będziemy teraz,Twoi czytelnicy,czekać na relację z dalszej podróży Hm…….wiadomo,Całuję.ciotka D.S.
a teraz to już nawet w Meksyku!!!
Kochanie, czytam wszystko na bieżąco i tak mi dobrze. Cieszę się Twoim szczęściem i radością, którą wyraża każde słowo, a spotkania ludzi są niebywale ciekawe. Musisz o tym napisać……….
może się tak stanie… 😉
Ty Szczęściaro,chyba w czepku urodzona!Dziękuję,że mogę moje stare,romantyczne serce nieco ogrzać Twoją MIŁOŚCIĄ!!!!!!Jak subtelnie i naturalnie dzielisz się z nami,Twoimi wiernymi fanami-uczuciem ogromnym;namiętnym,a jednocześnie niewinnym.W opisie Twojej miłości jest tyle cudownych odcieni,że jestem pod wrażeniem dużego talentu narracyjnego.Ad rem-Danny musi być nietuzinkowym mężczyzną,że tak Ci bosko zakręcił w ślicznej główce????!!!!!!! Całuję i cieszę się Twoim szczęściem.Ciotka Danuta
Moja Ty Wędrowniczo kochana!!!!!!!Nareszcie mogę przeczytać i nasycić się Twoimi, Julciu opowieściami o pięknej naturze i o pięknych,przyjaznych ludziach spotykanych przez Ciebie,szczęściaro!!!!!! Twoja narracja jest tak interesująca,nasycona szczegółami,dowcipna i refleksyjne pogłębiona,że zaryzykuję i postawię tezę o Twoim reporterskim talencie.Serdecznie ściskam i cium,cium “Zdolniacho”.ciotka Danuta
Dziękuję 🙂 bardzo się cieszę, że dzielnie śledzić Ciociu moją drogę przez świat. I całuję! Jeszcze od kangurów. Ale tylko do jutra…
Pozdrawiam 🙂 Serdecznie
Julciu!Piękny tekst napisałaś i ta interesująca ikonografia np.Ty,Twoja znajoma,a za Wami prawdziwy/!/kangur.Moja ciocina rada-przed dalszą podróżą skonsultuj się jeszcze raz z lekarzem,proszę! Serdecznie pozdrawiamy i czekamy na cdn.o cudach świata i o ciekawych ludziach spotykanych w tej podróży.Ciotka Danuta,namiętnia czytelniczka Twojego bloga
Chyba najwierniejsza czytelniczka 🙂 Dziękuję!I całuję!
Jak dobrze,że mam internet i mogę śledzić Twoją peregrynację po bezdrożach świata.Dziekuję za dzisiejszą lekturę.Ciotka Danuta z Urbach.
Julio, jestes wspaniala,nam nadzieje ze zostaniesz Wielka Podrozniczka, i bedziesz nam wszystko opisywac,…… à napewno coniektorzy z nas popedza Twoim szlakiem….caluski z zimnego Sztokholmu przesyla ewa
Dziękuję Ewo! I przesyłam trochę ciepła do zimnego Sztokholmu!
czytam i muszę stwierdzić, że czuje jakbym czytała współczesną powieść przygodową, która w dodatku jest w trakcie powstawania. Czekam na relacje z Ameryki Łacińskiej, jestem ciekawa jakie zrobi na Tobie wrażenie. Powodzenia i jak najwięcej radości!
Fajnie się czyta, śledzę Twoją podróż i odwagę. Podziwiam. Wybieramy się z mężem i znajomymi w styczniu do Taj i Kambo na własną rękę, Twoje wskazówki są super, czekam na więcej
Pobyłam z Tobą przez chwilkę, tyle by przeczytać dzisiejszy blog mój ty “karaluszku” z gazem pieprzowym na robale i czekam na cd.nastąpi.Całujemy-wujostwo
🙂 Buziaki!
🙂 Tęsknie 🙂
Hej,
życzę radości z każdego dnia tej podróży, z odkrywania świata i samej siebie..
oto marzenie wielu ludzi, trzeba tylko czasem odrobinę odwagi żeby je zrealizować…
pozdrawiam
Bożenka
masz rację, że to będzie czas odkrywania samej siebie. Fajnie, że jesteś na blogu!